wtorek, 4 listopada 2014

Sephora Rouge Infusion 13 Plum concentrate

Ostatnio zapanował szał na pomadkę w kolorze 07 Dark Berry firmy Sephora, tym bardziej, że pojawiła się ona w jesiennej promocji perfumerii. Ja także zapragnęłam ją mieć, niestety po obdzwonieniu wszystkich perfumerii w okolicy okazało się, iż kolor ten został wykupiony. Pozostała jeszcze opcja kupienia go przez internet- jednak ja zdecydowałam się pobuszować, i sprawdzić coś podobnego kolorystycznie. I bingo!

Sephora Rouge Infusion Atrament do ust to rewolucyjna pomadka w płynie, która nie pozostawia smug na ustach. Nieklejąca konsystencja i przedłużona trwałość aż do 10h. Do wyboru 3 stopnie intensywności koloru przy kolejnych aplikacjach. Zdecyduj, jak intensywne chcesz mieć usta!

Kolor który wybrałam to nr. 13, Plum concentrate. Przyznam się, że podczas wyboru koloru byłam w kropce. Na stronie wyglądał jak typowy fiolet, w Sephorze jak typowy bordo. Wahałam się pomiędzy nim a numerem 14, jednak tamten był nieco bardziej brązowy, ciepły. Rzeczywiście kolor można stopniować, moje usta z natury są dość ciemne, ta pomadka zaaplikowana na nie daje odcień ciemnej, bordowej czerwieni. Konsystencja nie jest tak sucha i tępa jak w przypadku tintu z Bell, czy Manhattan. Jest ona o wiele bogatsza, wysusza usta, ale dopiero po zmyciu- nie odczuwam dyskomfortu podczas noszenia jej. Ściera się w miarę równomiernie, zostawia lekkie ślady na kubku od kawy, więc nie wysycha do końca. 
Od lewej: Sephora nr. 13 Plum concentrate, Maybelline color sensational nr. 245, manhattan colour splash 

Natomiast pomadka nr. 07 Cream Colour lipstick według mnie ma w sobie więcej brązu, ma też drobinki, co sprawia że w każdym świetle wygląda inaczej. 
Wyżej porównałam pomadkę z Sephory z dwoma innymi, chętnie przeze mnie noszonymi kolorami na jesień.


Niestety z tego co dziś patrzyłam, w Sephorze skończyła się ta promocja. Regularna cena Rouge Infusion to 55 zł, natomiast Cream colour lipstick 45 zł.

czwartek, 23 października 2014

Buty na zimę?

To temat który zwala nas z nóg co roku. Pewnego ranka temperatury schodzą do bardzo niskich liczb, za oknem śnieg lub deszcz. Co wybrać na jaką pogodę, czym się kieruję przy wyborze butów, i co mogę poradzić? Zapraszam dalej :).
Przede wszystkim jest różnica w Twoim stylu życia. Jeśli codziennie jeździsz samochodem, a od drzwi samochodu do pracy masz 10 metrów, nie ma się za bardzo co martwić. Utrudnioną sprawę mają ludzie, którzy podróżują komunikacją miejską. Ja do takowych należę, i kieruję się kilkoma zasadami przy wyborze zimowego obuwia.
1. Oceniam mój dotychczasowy zbiór butów, czy jakieś są uszkodzone, czy naprawdę potrzebuję kolejnej pary? Może któraś z nich potrzebuje tylko odświeżenia u szewca, i możemy dalej cieszyć się nimi? Jeśli nie, punkt dla nas, i z radością zabieramy się do szukania tych jedynych.
2. Po wcześniejszym ocenieniu czego nam brakuje. Kozaki, botki? Ze skóry naturalnej, czy ekologicznej? Jeśli mam już wybrany fason, styl buta. zaczynam szukać. W tym roku padło na kalosze.
3. Cena. Zawsze określam budżet, jaki chcę wydać na buty, zawsze dodając te 20 zł +/-. U mnie była to kwota 200 zł, i w takim przedziale cenowym szukam butów zarówno stacjonarnie, jak i w internecie. 
Na tę zimę zdecydowałam, że muszę zakupić porządne kalosze. Jedyne które do tej pory miałam, to zwykłe kalosze za 20 złotych, kupione w małym sklepie obuwniczym, do prac ogrodowych (które i tak przeciekały). W zimie bardzo doskwiera mi zimno, ale i przemoczenie butów. Mimo tego że konserwuje je sprayem zatrzymującym wilgoć, to i tak nie jest to tworzywo nieprzepuszczalne. Wiele z was zna zapewne osławione kalosze Hunter- także miałam na nie chrapkę, ale cena 380-430 zł mnie w tej chwili odstrasza. Zainteresowały mnie kalosze z Prima Moda, które bardzo przypominają Hunter, jednak były zbyt ciasne w łydce, a pasek regulacyjny był niestety tylko ozdobą. Po przejściu wielkiego centrum handlowego, zdecydowałam się zakupić kalosze przez internet. I tak wpadło mi w oko kilka modeli, przede wszystkim na zalando. 

Hunter, 430 zł

Prima Moda, 199 zł

Heavy Duty, 79,99 zł



Tom Joule, 199 zł 

Gioseppo, 179 zł

Jak widać większość kaloszy jest projektowana pod wzór Hunter. Ja zdecydowałam się na kalosze norweskiej firmy Viking, model Foxy.



239 zł
Mają one regulowaną cholewkę, są wykonane z naturalnego kauczuku. W środku wyścielone są materiałem. Mam zamiar kupić do nich wkłady z polaru, aby służyły mi podczas śnieżnych dni. Kolor oczywiście czarny- ponadczasowy, pasujący do wszystkiego. Jak tylko dojdą, dam znać jak sprawiła się przesyłka, czy są wygodne, jaka jest ich jakość. Szczerze- nie mogę się doczekać aż je założę :).

Pozdrawiam
Antymionka


niedziela, 12 października 2014

Projekt denko wrzesień 2014

W dzisiejszym poście chciałabym wam pokazać, co udało mi się zużyć we wrześniu. Jestem coraz bardziej zadowolona z moich denek, bo udaje mi się zużywać zapasy. Nie przedłużając, zapraszam :).


Włosy
Joanna, szampon jajeczny
Produkt teoretycznie przeznaczony dla moich włosów, w praktyce się niestety nie sprawdził. Strasznie swędziała mnie po nim skóra głowy, do tego stopnia że musiałam po pierwszym myciu go odstawić. Zużyłam do mycia pędzli. Plusem jest to, że lekko dociąża włosy, i dobrze wygładza. I ma ładny zapach :).
Hipp, żel do mycia ciała i włosów
Ten produkt pokochałam od razu. Świetnie myje włosy, i co najważniejsze- nie plącze ich, a mają do tego tendencje szampony dla dzieci. Przepięknie pachnie, skóra głowy jest wręcz po nim ukojona, włosy są puszyste i miękkie. Na pewno sięgnę ponownie!
Elseve, Nutri Gloss Cristal
Używałam kiedyś z tej linii 'klasycznego' szamponu, i odżywki, świetnie wygładzały moje kołtuny na głowie. Więc z ogromną chęcią sięgnęłam po niego na półkę, lecz mimo lekkości którą obiecuje producent, niestety skóra głowy mnie nieco swędziała (co przy innych szamponach elseve się nie zdarzało). Bardzo dobrze się pienił, aczkolwiek te drobinki nic nie dawały, włosy były jak po użyciu zwykłego szamponu.
Biały jeleń, szampon bawełna
Tutaj też niestety nie będzie pochwał. Jest to chyba najgorzej pieniący się szampon z wszystkich Białego Jelenia. Do tego nie robił żadnej rewelacji, według mnie nie był delikatny, nie łagodził podrażnień. Wiem że ma wiele przychylnych opinii, ale u mnie niestety nie dał rady.

Twarz
Cien, żel do mycia peelingujący (Lidl)
Naprawdę świetny, tani i ogólnodostępny żel. Moja skóra lubi taki lekki peeling na co dzień. Dobrze mył cerę rano, bez podrażnień, nie powodował wyprysków, i był wydajny. Z tego co wiem zmieniła się szata graficzna.
Celia de Luxe, płyn micelarny
To był niestety lekki koszmar jeśli chodzi o zmywanie oczu. Nawet gdy produktu nalewałam mało i uważałam, produkt okropnie podrażniał oczy, powodował pieczenie, i pachniał jak perfumy. Bardzo nie lubię perfumowanych produktów do twarzy, drażni to mój nos, a przede wszystkim cerę. Dawno nie miałam tak złego micela..
Bioliq, krem nawilżająco regenerujący
Krem, który dostałam w styczniowym shiny boxie, którego kupiłam w lipcu. Niestety gdy przyszedł, miał miesięczny termin ważności, a ja na zbyciu jeszcze jeden krem. Otworzyłam go jednak i chciałam poużywać. Powodował małe, ropne wypryski, nawilżał w miarę, jednak ta akcja zniechęciła mnie do shiny boxa oraz do firmy Bioliq.
Synergen, żel do wrażliwej skóry
Produkt ma bardzo fajną właściwość- z żelu zamienia się w aksamitną konsystencję. Zapach jest nie nachalny, owocowy. Bardzo dobrze zmywa makijaż, nie podrażniając twarzy. Lekko ściąga skórę. Jedyny minus za mała wydajność.

Ciało/Reszta
Ziaja, Intima, kremowy płyn do higieny intymnej
Na początku łagodził, potem zaczął podrażniać. Był bardzo wydajny, dobrze się pienił, według mnie - za mocno pachniał. Zużyłam go do depilacji, w baardzo długim czasie :).
Dove, purely pampering, mleczko migdałowe i hibiskus 
Bardzo lekkie mleczko, subtelnie pachnące migdałem, według mnie balsam idealnie nadający się na zimowe miesiące. Konsystencja była treściwa, ale szybko wchłaniająca się. Czasem zapach był strasznie intensywny, i drażnił nos.
Dove, Summer glow (karnacja średnia)
To był mój jedyny samoopalacz w tym roku, i muszę przyznać że był naprawdę ok. Nie śmierdział jak inne, zapach był w miarę przyjemny, konsystencja była gęsta, ale bardzo łatwo się rozprowadzała na skórze, nie tworzył plam, ale niestety na mojej jasnej karnacji opalenizna była za pierwszym razem żółta. Dopiero po 2-3 razach uzyskałam kolor który mi odpowiada. Nie mniej jednak polecam, bo to dobry balsam opalizujący :).
Soraya, Family fresh, kremowy żel pod prysznic wiosenny deszcz
Żel ten rzeczywiście pachniał jak wiosenny deszcz! Konsystencja była kremowa, ale bardzo rzadka, przez to był nie wydajny. Bardzo odświeżał, czuć w nim było nuty cytrusów i trawy. Nie podrażniał skóry i nie wysuszał jej.

Sholl, krem regenerujący na popękane pięty
Mimo zachwalań, 18 zł wydanych na ten krem i ciekawego składu- nie zrobił nic. Stopy ładnie pachniały, ale niestety nie spowodował że moje stopy były gładkie, mimo zużycia całej tubki. Więcej nie zaufam takim produktom, wolę tańsze alternatywy,
Lady Speed Stick, Antyperspirant w żelu
Mój ukochany antyperspirant! W swoim życiu miałam ich wiele, ale gdy pierwszy raz użyłam tego, byłam w szoku. Zminimalizował pocenie do 0, pachnie przez cały dzień, zapewniając mi komfort. Do tego jest nieziemsko wydajny. Często można go upolować na promocji za nie całe 6 zł. Jedyny minus który może komuś przeszkadzać- ma w składzie alkohol i czuć go w opakowaniu, ale na skórze już nie.
GoPure, chusteczki odświeżające (biedronka)
Bardzo się kleiły, i były strasznie suche. Wysuszały też dłonie, i nie doczyszczały np. podkładu z rąk, czy innych zabrudzeń. Dla mnie nie.
White Flowers, Maseczka pielęgnująca do skóry suchej
Tu także nie ma hitu, maska nie zdziałała nic pozytywnego. Nie nawilżyła mojej skóry, nie odżywiła. Nie widziałam działania. Zapach typowo błotnisty :).
Pharmaceris S, krem do twarzy SPF 50+
Ma bardzo przyjemną konsystencję i ku mojemu zdziwieniu wchłania się do satyny, pozostawiając przyjemną warstwę na skórze. Jestem pewna że na lato kupię pełnowartościowe opakowanie. I co dla mnie ważne, ma lekki zapach, często filtry mają dość drażniące, mocne zapachy, ten jednak oczarował mnie swoją delikatnością.
Wytypowani do zdenkowania
Są takie produkty, które w mojej łazience zalegają od dawna. Mam ochote w końcu się ich pozbyc, bo nie widzę zbyt dużego działania.

Svr, Lysaplha SPF50
Krem ten mam od marca tego roku, bardzo podrażnia mi oczy, ze względu na mocną kompozycję zapachową.
Mixa, tonik do skóry wrażliwej
Nie łagodzi mojej alergicznej cery tak jak bym chciała, i jak obiecuje producent.
Delia, bio krem na noc kozie mleko
Ma dla mnie zbyt gęstą konsystencję, przez co moja skóra szybciej się przetłuszcza, zdecydowanie wolę serum z tej serii.
Acne derm
Jak dla mnie nie ma porównania ze Skinorenem. Tamten bardzo szybko niwelował wypryski i grudki, ten zaś po zużyciu prawie całej tubki nie dał żadnych efektów.
Pharmaceris T, specjalistyczny płyn bakteriostatyczny
Rzeczywiście hamuje rozwój zmian na skórze, i lekko ją rozjaśnia, ale dobrze działa tylko na początku.
Tołpa, matujący krem nawilżający
Nie zapychająca mnie wersja kremu matującego z Ziaji, jednak nie jestem do końca zadowolona z niego, podejrzewam że ponosi winę za ostatnie wypryski.


Pozdrawiam
Antymionka

sobota, 27 września 2014

10 kosmetyków które zrewolucjonizowały moje życie

Cześć!
Zapewne każda z nas ma kilka kosmetyków, które zmieniły nasze spostrzeżenia na temat pielęgnacji, czy makijażu. Znalazłyśmy to coś, ten nasz ideał który się dobrze sprawdza. Nie zwlekając, zapraszam was na moje top 10 produktów, w tym jedno akcesorium kosmetyczne, bez których nie obędę się na co dzień, i które zmieniły moje kosmetyczne życie.



1. Puder bambusowy z jedwabiem, Biochemia Urody
Puder ten mam już 1,5 roku, powoli zbliżam się do końca opakowania. Wybrałam wersję z jedwabiem, ponieważ nie lubię takiego typowego płaskiego matu. Na długo matuje cerę, nie podkreśla suchych skórek, jest transparentny (może na początku bielić twarz), do tego bardzo wydajny, i przystępny cenowo. Bardzo podobne właściwości ma puder z Inglota, jednak cenowo i tak BU wypada taniej.


2. Catrice, eyebrow set
Jeszcze rok temu do podkreślania brwi podchodziłam bardzo krytycznie. Uważałam że jest mi to nie potrzebne. Dopiero gdy zakupiłam ten zestaw (i odpowiednie pędzle) zauważyłam, że moja twarz  o wiele lepiej wygląda z wypełnionymi brwiami, a mam w nich niestety braki. Od tej pory jesteśmy nie rozłączni, jaśniejszy cień jest idealny do moich blond włosów. Idealny jest też na podróże, ponieważ zawiera mały pędzelek, grzebyczek i pęsetę. 
3. Wibo, Candy Shop (na zdjęciu nr. 3)
Nie chodzi mi tylko o tę serię, ale o wszystkie piaski. Uwielbiam lakiery teksturowe, szybko schną, nie trzeba nakładać na nich top coat, i długo się utrzymują. Moja kolekcja stale się powiększa :).
4. Catrice all matt plus
Podkład ten odkryłam rok temu. Wiele osób go chwaliło, bardzo mnie zaciekawił swoimi właściwościami. Rozświetlenie i mat? Czy to w ogóle możliwe? Tak! Ten podkład jest strzałem w
10. Pobił nawet testowanego przeze mnie Estee Lauder Double Wear Light. Jest długotrwały, ma satynowe wykończenie, średnie krycie,  nie podkreśla niedoskonałości, i lekko matuje. Już nigdy więcej go nie 'zdradzę' :).


5. Biała glinka anapska
Dlatego tak bardzo lubię wymiany kosmetyczne na wizażu, dzięki temu mogę odkryć coś nowego,a komuś wysłać coś, co u mnie się nie sprawdziło. O tej glince będzie obowiązkowo osobny post. W skrócie- ma działanie mikrozłuszczające, wysusza wypryski, rozjaśnia cerę, dodaje jej blasku. I co najważniejsze nie powoduje wyprysków (co zdarza się przy stosowaniu glinek). Jeśli chodzi o te dostepne w drogeriach, polecam glinkę białą z Efektimy, ma podobne właściwości. 

6. Tangle Teezer
O tej szczotce nie trzeba mówić wiele. Skusiłam się na nią dopiero  na początku tego roku, i żałuję że tak późno. Moje włosy są bardzo niesforne- z jednej strony bardzo lubię się kręcić, gdy jest wilgotne powietrze, a z drugiej strony są proste, są też bardzo gęste, co utrudnia sprawę czesania ich. Odkąd mam TT nie martwię się o to.


7. Lady Speed Stick, antyperspirant w żelu
Możecie się śmiać, ale dopiero gdy odkryłam ten dezodorant, zobaczyłam co to prawdziwa ochrona przed poceniem. Inne pozostawiały lepiąca warstwę, nie pachniały tak jak bym chciała (kłóciły się z perfumami), nie chroniły dostatecznie, zostawiały plamy na ubraniach. Ten chroni mnie cały dzień, a nawet dłużej :). Moim zdaniem wersja w żelu jest lepsza, szybciej się wchłania i nie pozostawia plam na ubraniach, o co łatwo jest przy sztyftach.


8. Acnosan T
Kupiłam po wielu poleceniach moich rodziców, którzy stosowali go gdy byli młodzi. I przyznaję moim rodzicom 100% rację. Ten specyfik, tani, napakowany alkoholem, sprawił że moja skóra wygląda po prostu dobrze. To z czym walczyłam w maju, jest nie do opisania. Teraz ropne wypryski zdarzają się rzadziej, przebarwienia stopniowo znikają, tak samo grudki. Oczywiście obowiązkowo przy stosowaniu tego typu preparatu jest nawilżenie, a także chociaż minimalna ochrona
przeciwsłoneczna.
9. Maść ochronna z wit. A
Dobra na wszystko, stosuję ją w bardzo suche miejsca, np. między brwiami, tam często moja skóra wręcz łuszczy się z przesuszenia. Na otarcia po nowych butach, podczas kataru gdy okolice nosa są podrażnione, suche pięty czy łokcie. Kosztuje niewiele a jest tak wszechstronna.


10. Maski  proteinami mlecznymi
Z miejsca mogę wam polecić dwie które stosowałam- L'Biotica Biovax intensywnie regenerująca maseczka z proteina mlecznymi, oraz Kallos mleczny dostępny m.in. w Hebe. Co prawda Biovax lepiej zregenerował moje suche końcówki, a Kallos utrzymuje to w ryzach, jednak obie polecam, bo do moich cienkich, gęstych i przetłuszczających się włosów idealnie się nadają, nie obciążając ich. Używanie regularnie sprawiają że włosy są sprężyste, miękkie, a końcówki rzadziej się rozdwajają (staram się często odwiedzać fryzjera, aby je podcinać).

Zapraszam was także na mojego świeżo założonego funpage na facebooku Klik

Pozdrawiam, 
Antymionka


wtorek, 16 września 2014

BeGlossy wrzesień 2014

Cześć!
W zeszłym miesiącu beGlossy na tyle zaskoczyło i zadowoliło mnie swoją zawartością, że postanowiłam przedłużyć subskrypcję, i zamówić jeszcze jedno. I oto ono!

Tym razem pudełko jest już klasyczne, bladoróżowe, eleganckie.Właśnie taka odsłona beGlossy podoba mi się najbardziej. Oczywiście soczyste, pomarańczowe pudełko wpasowało się w letni klimat, i taka zmiana wizerunku raz na jakiś czas bardzo cieszy oko :).


Po otwarciu ukazuje nam się zawartość przewiązana kokardką, wraz z informacjami na temat produktów. 
W tym miesiącu jestem równie zadowolona z wszystkich kosmetyków, na pewno wszystkie z przyjemnością wypróbuję. Jest to duża odmiana, patrząc na pudełka m.in. czerwcowe i lipcowe które mnie niczym nie zachwyciły.




W pudełku znalazły się:
1. Auriga, Flavo C serum, 3 ml
Super miniatura, ostatnio bardzo polubiłam się z serum, gdy to mi podpasuje, nie wykluczam zakupu pełnego opakowania. 
2. Benefit, It's potent! Eye cream, 3g
Kolejna miniatura, jednak wystarczająca, aby spokojnie sobie wypróbować. Jestem osobą bardzo wymagającą jeśli chodzi o oczy, jest to strefa twarzy o którą dbam najdelikatniej.
3. Isis-Pharma, Glyco-A 12%, 5 ml
Miałam jego zamiennika z Le Maadr, i byłam naprawdę zadowolona. Zdecydowanie cera się uspokoiła. Także jest to miniatura, pełne opakowanie ma 30 ml, jednak to 5 ml powinno nam dać do myślenia, czy chcemy go zakupić (używa się go jako maseczkę)
4. Pantene PRO-V, Błyskawiczny tonik wzmacniający, 95 ml (pełen produkt) 
Tutaj tez jestem bardzo zadowolona, moje włosy są cienkie, łatwo je obciążyć. Dodatkowo jesienią zawsze przechodzę krótki okres wypadania włosów. Zdziwiła mnie lekko konsystencja tego toniku- jest on w postaci żelu!
5. Yves Rocher, Wydłużający tusz do rzęs 360, edycja limitowana 
Jestem zdania, że tuszy nigdy za wiele :). Tuszu z tej firmy nigdy nie miałam, ale słyszałam że są naprawdę dobre. Tym bardziej się cieszę, bo jest to tusz typowo podkręcający, a moim rzęsom tego brak. 
6. Red Blocker, krem do skóry naczynkowej na dzień
Niedługo skończy mi się miniatura kremu z edycji sierpniowej, i zabiorę się za niego. Moja skóra niestety jest naczynkowa, ma także skłonność do rumienia. Satysfakcjonuje mnie nawet SPF w ilości 15. Dzięki zielonemu pigmentowi nie będę też musiała używać większej ilości korektora na ewentualnie zaczerwienienia. 


Podsumowując- mamy 6 produktów, dwa pełnowymiarowe, jeden dodatkowy i 3 miniatury, które moim zdaniem spokojnie można wypróbować (to nie saszetka 1ml). Poza tym, niektóre produkty są wysokopółkowe, po które większość z nas z reguły nie sięga ze względu na zbyt wysoką cenę. Dla mnie pudełko wrześniowe jest strzałem w 10. Jestem ciekawa waszej opinii, czy są np. produkty którymi w ogóle nie jesteście zainteresowane? Co byście zmieniły?

Zapraszam was na mojego instagrama, gdzie często zamieszczam zdjęcia moich nowości kosmetycznych, i różnych innych ciekawostek:  Mój instagram

Pozdrawiam, Antymionka




sobota, 13 września 2014

Wrześniowy czas Jeżyny #4

Cześć!
Każdy z nas zapewne zna Jeżynę- słodko kwaśny smak tych owoców przypomina przede wszystkim dzieciństwo. Często można ją spotkać w lasach, lub na ich obrzeżach. Ja posiadam swój egzemplarz, niestety nieco zdziczały (planuję posadzić nowy krzew) ale nadal pełen wigoru, dający sporo dużych, soczystych owoców nadających się na dżemy czy kompoty. Jednak ostatnio zbierając owoce zaczęłam szukać informacji na temat tej rośliny, trochę z innej beczki niż jedzenie jej, i trafiłam na całkiem pokaźną listę właściwości.


Owoce i liście
-witaminy: A, B, C, E
-kwas cytrynowy
-błonnik
-antyoksydanty (profilaktyka nowotworu od wewnątrz)
-regulują trawienie
-wzmacniają organizm
-mają działanie uspokajające (także dla dzieci), przeciwbiegunkowe, ściągające, przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe
-zawierają antocyjany (barwniki roślinne) które zmniejszają kruchość naczyń krwionośnych
-reguluje przemianę materii
-działają wykrztuśnie, w czasie kaszlu
-sok z jeżyn pomaga w czasie PMS
Liście świetnie nadają się jako okłady na wypryski oraz rany, które nie chcą się goić. Herbata z ususzonych liści jeżyny pomaga w walce z przeziębieniem, chorobach żołądka i jelit.

Jak widać, jeżyna jest dość nie docenianą rośliną, a to błąd, ponieważ nie dość że spowalnia procesy starzenia, to jeszcze pomaga w czasie przeziębienia czy Zespole napięcia przedmiesiączkowego. Obecnie jest czas zbierania jeżyn, warto się im przyjrzeć, zebrać owoce na sok, dżem, oraz liście na herbatę. Taka kuracja liśćmi jeżyny jest o wiele zdrowsza niż antybiotykoterapia. Oczywiście jeśli po kilku dniach nie nastąpi poprawa, koniecznie musimy się udać do lekarza.



Na końcu krótka instrukcja suszenia, będzie o tym osobny wpis.
Zbieramy liście całe, bez uszczerbków, oraz chorób. Myjemy w durszlaku pod bieżącą wodą, i suszymy na ręczniku (potem możemy je przełożyć na papierowy). Zostawiamy przez około 2 tygodnie w suchym, ciemnym miejscu (niektórzy suszą na słońcu, ale może to się odbić na właściwościach rośliny). Wysuszone liście zamykamy w szczelnym pojemniku, plastikowym lub szklanym (może być słoik).

Inne sposoby na liście (np. do maseczek lub okładów) klik->  Sposoby na zioła


Do mojego ogrodu zawitała też jesień..


... ta kwitnąca także :).


Pozdrawiam,
Antymionka


sobota, 6 września 2014

Moi ulubieńcy lata 2014

Post z ulubieńcami nie będzie się pojawiał często, ale wiem że dużo osób takie lubi, a lato to pora roku w której każdy dba o siebie bardzo indywidualnie. Dużo rzeczy które aktualnie używam, czy lubię, pokazuję wam na instagramie (mój instagram - klik!).

Zacznijmy od zapachu, który myślałam że będzie za ciężki. Florabotanica od Balenciaga okazał się idealny na już chłodniejsze wieczory, mocny, wyrazisty, kobiecy. Bardzo go lubię, obecnie mój ulubiony zapach, ale czaję się na jakieś jabłuszko DKNY :).


Moje włosy w ryzach trzymała odżywka Glad Hair Day z Soap&Glory. Jest to dość dziwna sprawa, ale po nałożeniu na włosy, sztywnieją, a po spłukaniu są znów miękkie, ale jednocześnie dają się swobodnie ułożyć, nie obciąża włosów, i nieziemsko pachnie.. Malina z bananem? Tak mi się kojarzy :).

Do twarzy jest kilka więcej produktów. Coś co pomogło mi uspokoić skórę, to Acnosan T. Płyn ten jest dość mocny, na alkoholu, ale nic tak się nie rozprawiało szybko z moimi wypryskami jak on. Do tego szybki goi ślady, i wybiela przebarwienia.


Do demakijażu oczu odkryłam coś, co na pewno kupię w pełnowymiarowej wersji. Wakacje to też czas wyciągania miniaturek i próbek, aby zajęły jak najmniej miejsca. Ta miniatura wody micelarnej od Vichy całkowicie mnie zaskoczyła. Jest niesamowicie delikatna, nie pachnie nachalnie, dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia oczu. Z tego co wiem często można ją kupić w Super Pharm z ich kartą za 20 zł.

Krem liftingujący z Dax był w sierpniowym pudełku beGlossy. Nie spodziewałam się że będę  z niego aż tak zadowolona! Czytałam różne opinie na jego temat, u mnie wspaniale sprawdza się pod makijaż, jest lekki i dobrze nawilża. Jeden z niewielu kremów które nie powodowały u mnie wyprysków w ostatnich miesiącach.

Do mocnego oczyszczania twarzy używałam maseczki Fab Pore z Soap&Glory. Po zapachu i działaniu stwierdzam że ma w sobie dużo mentolu, który dogłębnie oczyszcza i przygotowuje skórę np. na wielkie wyjście. Lekko rozjaśnia, i zapobiega pojawienia wypryskom. Działa też jak peeling mechaniczny, co dodatkowo odświeża, i chłodzi w letnie dni!

Mycie twarzy ostatnio opanował żel Synergen różowy z rossmanna. Nie dość, że ma cudowny, owocowy zapach, jest wydajny, przy myciu zamienia się w przyjemną emulsję, dokładnie zmyając makijaż czy inne zanieczyszczenia.

O tym filtrze La Roche Posay już pisałam w poście o moich filtrach, powtórzę tylko jeszcze raz że jest lekki, nie bieli i nie obciąża skóry. Nadaje się pod makijaż (wersja nie barwiąca oczywiście).


Niestety balsamowania ciała u mnie nadal kuleje, tym bardziej że było miejscami bardzo gorąco. Jednak znalazłam balsam który wchłania się błyskawicznie, nie pozostawiając klejącej warstwy. Eveline Extra soft, balsam ultranawilżający jednocześnie koi też moją dość mocno alergiczną w tym czasie skórę. Już nie wspomnę o bardzo przydatnej pompce :).


Z kolorówki także o dziwo trochę się nazbierało, rzadko kupuje coś nowego z tego działu, raczej powracam do sprawdzonych kosmetyków.
Przekonałam się do błyszczyków, któregoś dnia rano wstałam, o stwierdziłam że chcę jasnoróżowy błyszczyk. Szczęście się do mnie uśmiechnęło, i w drogerii Natura złapałam błyszczyk z essence, w kolorze baby pink, z lekkimi, srebrnymi drobinkami. Od tej pory gości u mnie niemalże codziennie, mimo tego że klei się jak każdy, ale jest trwały i przepięknie wygląda na ustach, dopełniając delikatny makijaż.

Wybaczcie ale nie dało do końca się zdjąć naklejki z ceną, i przez to nakrętka nie fajnie wygląda :(

W czasie mojego pobytu w Poznaniu, podczas czekania na pociąg, jak to ja- kobieta, udałam się do galerii handlowej. Tam w oko wpadła mi beżowa kredka od Lovely, która od tamtego czasu jest nieodłącznym elementem mojego makijażu. Spojrzenie wygląda świeżo i promiennie. Do tego jest nieziemsko wydajna, Od połowy lipca w ogóle jej nie temperowałam :).

Z lakierów upodobałam sobie kolejny piasek od Lovely, tym razem z serii Ibiza. Jedna z dziewczyn na instagramie powiedziała mi że spokojnie mogę aplikować go na base coat, jest polecany do sztucznych paznokci ponieważ zawiera mocny barwnik. Mi z paznokciami nic nie zrobił, utrzymywał się bardzo długo. Niestety kolor na zdjęciu jest przekłamany (nr. 3) jednak pokazywała go na instagramie, piękna, neonowa pomarańczka :).

W wakacje dużo eksperymentowałam z brwiami, a pomógł mi w tym cień z Catrice z zestawu do brwi. Jestem naturalną blondynką, więc wybrałam jaśniejszy odcień. Świetny zestaw na podróże, w środku mamy mini grzebyczek i pędzelek do nakładania.

Pozdrawiam, Antymionka 






niedziela, 31 sierpnia 2014

Co przybyło, a co ubyło w sierpniu (nowości i denko)

Cześć!
Nie wiem jak u was, ale u mnie lato się powoli kończy. Wieczory są o wiele chłodniejsze, ciężko już o pogodę gdzie można założyć krótkie spodenki czy sukienkę. W tym poście przedstawię wam czego mi 'przybyło' (pod względem kosmetycznym oczywiście) a co zdążyłam wykończyć.



Denko
1. L`Oreal Elseve, cement ceramid odżywka odbudowująca
Bardzo lubię odżywki elseve, mogę ich używać na co dzień, ponieważ nie obciążają włosów, ale je ładnie wygładzają. Na początku miałam niezbyt pochlebne zdanie na jej temat, ale jak zdenkowałam, stwierdziłam że moje włosy są w naprawdę dobrej kondycji
2. Lady Speed Stick, antyperspirant w żelu (nie ma go na zdjęciu, przez przypadek poleciał do kosza :( )
Kupiłam go na zeszłorocznych wakacjach, zawsze po drodze wpadał jakiś inny więc używałam sporadycznie, jednak jest to najskuteczniejszy antyperspirant jakiego używałam. Ładnie pachnie, szybko się wchłania, nie pozostawia plam, i przede wszystkim chroni.
3. Kallos, go go żel pod prysznic rozpieszczający
Żel do dostania w drogerii hebe, niestety jest tam mały wybór żeli pod prysznic nad czym ubolewam. Dla mnie nic specjalnego, przezroczysta, żelowa konsystencja, wydajność normalna, nie pachniał jakoś porywająco. Nie wysuszał skóry.

4. Purederm, złuszczają maska do stóp
Jestem naprawdę zaskoczona rezultatem. Od kilku miesięcy miałam problem z zrogowaciałym naskórkiem, nie potrafiły sobie z nim poradzić nawet kremy Scholl. Warto było przez 2 tygodnie się przemęczyć, teraz ciesze się gładka skórą, co drugi dzień aplikuję krem do stóp aby zachować ten efekt. Zdecydowanie wart swojej ceny, na pewno będę fundować takie SPA swoim stopom co pół roku. Jedyne co może być nie przyjemny to uczucie ściągnięcia skóry podczas noszenia skarpet, oraz potem łuszczenie, najlepiej cały czas chodzić w skarpetach i zakrytych butach.
5. Zrób Sobie Krem, ekstrakt z ananasa- bromelaina
Produkt który miał robić wszystko, a nie robił nic. Mam go z wizażowej wymiany. O ile peelingi enzymatyczne, sklepowe lubię, to ten powodował u mnie wysyp wyprysków, a dowiedziałam się o tym pod koniec pudełeczka. Wyczytałam na wizażu że wiele dziewczyn ma właśnie po nim wypryski, no i niestety zgadzało się, odstawiłam i wypryski zniknęły. Nie złuszczał też naskórka, przebarwienia jak były tak są, a używałam regularnie. Zdecydowanie nie polecam, za tę cenę można w Ziaji zakupić świetny peeling.
6. Biały Jeleń, żel do higieny intymnej z chabrem bławatkiem
Miniatura 50 ml, którą od grudnia zabierałam na różne wyjazdy. Na początku było super, łagodził, odświeżał. a potem nic nie robił. Z tego co czytałam, nie tylko ja tak miałam. Krzywdy mi nie zrobił, ale więcej go nie kupię.
7. Ava, maseczka karotenowa
Wiele osób ją chwaliło, mnie nie zawsze zapycha olej mineralny w składach np. maseczek, ale tutaj niestety zrobił mi krzywdę, co skutkowało podskórnymi ropnymi wypryskami. Zużyłąm tylko połowę. Maseczka ma żółty kolor który zostaje na buzi, a producent każe ją zostawiać do wchłonięcia.. Nie lubię takich maseczek których się nie spłukuję, kupowałam ją przez internet. Nie wyobrażam sobie jednak spać z żółtą buzią ;). Gdyby ktoś był zainteresowany, załączam skład.

8. Lovely, False lashes mascara
Jest to najlepszy tusz, jaki kiedykolwiek miałam. Rozdziela, pogrubia, podkręca, rzęsy są widocznie objętościowo większe. Za tą cenę nie ma co się rozwodzić. Kupiłam go na przecenie -49% w Rossmannie, i dopiero kilka dni temu zaczął się osypywać.
9. Dermika, baza pod makijaż wygładzająca skórę
Ten kto śledzi mnie na instagramie, wie że kupiłam pudełko Shiny Box. W nim była właśnie ta baza. Jednak jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się że baza jest po terminie (pudełko było ze stycznia, ale to chyba znak dla zespołu Shiny że powinni zamienić produkty albo nie wysyłać pudełka). Dodatkowo krem z Bioliq ważny do końca sierpnia.. W ramach rekompensaty dostałam 5 próbek, co niestety  mnie nie urządza, bo bardzo liczyłam na tę bazę. Shiny więcej nie zamówię, a baza leci do kosza.
10. Eveline, 3w1 60 sekundowy wysuszacz, utwardzacz, nabłyszczacz
Produktu używałam ponad rok, jednak w czasie zajęć nie malowałam często paznokci (brak czasu). Po lekko ponad połowie buteleczki zaczął niestety gęstnieć, nie wiem czy gdybym go używała częściej tak by się stało, czy o wiele później, ale muszę kupić coś nowego. Byłam z niego zadowolona, fajnie wysuszał i utwardzał, wiele dziewczyn skarżyło się na to że robi bąble, jednak ja go nakładałam na lekko wyschnięty lakier, i takie sytuacje nie miały miejsca.





Ostatnio pojechałam na zakupy, specjalnie po podkład, nie wiedziałam jaki, byłam nastawiona albo na spontan, albo na mojego ulubieńca Catrice. Po przejrzeniu oferty Rossmanna, i kolorów podkładów zainteresowały mnie te z Miss Spoty, ze względu na korzystną cenę i kolory, oraz te z Manhattan. Ostatecznie stanęło na Miss Sporty, So Matte Perfect Stay 14h, w kolorze 01 Ivory. Bardzo jasny, ładny beżowy kolor, czyli takie jak lubię bez przewagi na żółć czy róż. Ma trochę właściwości jak Bourjois HM, pozytywnym akcentem jest pompka. Kosztował 15,99.
Z Shiny Box wpadły też fajne rzeczy. między innymi peeling do stóp z Evree (miałam go kiedyś w duo z maseczką, byłam bardzo zadowolona), kredka do oczu Paese, której za często używać nie będę ponieważ rzadko maluję oczy czymś więcej niż tuszem, oraz olejek do skórek. Nigdy nie używałam olejku do skórek, omijam etap wycinania czy odsuwania skórek, ponieważ mi nie przeszkadzają.
Ostatnimi rzeczami są dwie maseczki które kupiłam w Rossmannie, oraz próbki od Shiny w ramach rekompensaty.


I to już całe moje denko, oraz nowości. Sporo w tym miesiącu zużyłam, jestem naprawdę zadowolona z wyniku. A jak miewają się u was denka?
Pozdrawiam, Antymionka