środa, 29 kwietnia 2015

Co kupiłam na promocji -49% w Rossmannie :)

Byłam zdecydowana na 100% na jedną rzecz- ale jak to się nam kobietom zdarza, nieoczekiwanie podczas kolejnych wypadów do sklepu kilka innych rzeczy wpadło do koszyka. Jednak z każdej z nich jestem niesamowicie zadowolona, a przy tym udało mi się zaoszczędzić :).
Max Facotr, Creme puff blush, 05 Lovely pink
Kiedy zobaczyłam kopciuszkową kolekcję Mac, i ich rozświetlacz, przepadłam za tym kolorem. Piękny rose gold, na tyle delikatny że można w większej ilości stosować go jako róż, ale też i jako rozświetlacz. Ten róż ma podobny, ale nie taki sam kolor. Trochę zawiodłam się jego pigmentacją, ale z tego co wiem reszta kolorów ma ją o wiele lepszą. Cena po obniżce 25,50 zł/ przed 49,99 zł
Bell, Hypoallergenic fixing mat powder
Tutaj zakup był już totalnie spontaniczny. Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie miałam takiego transparentnego pudru do utrwalania makijażu, jedynie miałam puder bambusowy z jedwabiem, który sprawdził się rewelacyjnie. Ten nada się na wyjazdy, i na poprawki w ciągu dnia. Po przecenie kosztował 11,27 zł/ przed 22,99 zł.

Bell, Korektor maskujący w sztyfcie
Wiedziałam też, że potrzebuję korektora. Chciałam wybrac coś uniwersalnego- pod oczy i na niedoskonałości, tak jak poprzednio używałam korektora z Eveline. Kiedyś miałam korektor w sztyfcie z Yves Rocher, i postanowiłam wrócić w te rejony, i był to świetny zakup. Korektor sprawuje się super, na pewno niedługo napiszę o nim kilka słów więcej. Cena po obniżce 5,61 zł/ przed 10,99 zł
Kolejnym planowanym zakupem był krem BB. Wiele osób zachwalało ten z Maybelline, czy Eveline, ale obydwa miały SPF, a moja skóra z takimi się nie lubi. Zdecydowanie wolę położyć pod krem BB jakiś SPF. Wybór znów padł na Bell, i ich fluid multifunkcyjny. Po pierwszym użyciu muszę stwierdzić że jestem nim oczarowana, plus za jasny kolor :). 12,74 zł/ przed 24,99
To już wszystkie produkty z Rossmanowego szaleństwa, więcej grzeszków nie będzie, na promocji z produktami do oczu mam zamiar kupić tylko jeden tusz, bo mój aktualny już powoli usycha :)
Ciekawa jestem waszych zakupów, chętnie poczytam o tym co kupiłyście :)

Pozdrawiam
Antymionka

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Co polecam na promocję w Rossmannie -49% 2015?

Maybelline Affinitone, to podkład znany chyba wszystkim. Ja skusiłam się na niego pod koniec zeszłych wakacji, i byłam zaskoczona tym jak się zachowuje. Ładnie stapia się z cerą, fajnie kryje niedoskonałości i długo się trzyma. Minusem jest kolor, który niestety osobom bladym w zimie nie posłuży. Miss Sporty Stay matte perfect stay kupiłam kiedy na szybko potrzebowałam jasnego podkładu w niskiej cenie. Kolor ma rzeczywiście jasny, po wydobyciu z opakowania wydaje się beżowy, ale na cerze lekko różowieje i się przyciemnia (wada podkładów typu long lasting). Jednak naprawdę długo się trzyma (wytrzymał całonocną imprezę), ma średnie krycie, ale może podkreślać większe niedoskonałości. Max Factor Lasting performance także jest dość znany, i również ja go polecam. Jest podkładem który mocno się wtapia w cerę, dobrze się trzyma, a niewielka ilość podkładu nie spowoduje efektu maski (jest dość ciężki)
Podkład L'Oreala miałam latem i wczesną wiosną, kupiłam go na tej samej promocji dokładnie rok temu :). Bardzo przyzwoicie krył, co w nim bardzo lubiłam, i fajnie stapiał się z cerą, jednak nie nadawał się do cery tłustej takiej jak moja, bo po prostu z niej spływał, i ważył się. Puder Affinimat mam wrażenie nadal jest mniej popularny od swojego starszego brata Affinitone, a moim zdaniem ten ma jaśniejsze kolory. Bardzo fajnie matuje, dając satynowo-matowy efekt, i nie obciążając cery. Korektor eveline też na pewno każdy już zna, ale i ja chciałabym dorzucić coś od siebie. Jest to jeden z lepszych jakie używałam, ma jasny kolor, i jest długotrwały, mimo tego że ma średnie krycie, i np. przebarwień po trądziku do końca nie zakryje i tak obecnie jest moim numerem jeden :).
Produktów do oczu mogę polecić mało, bo niestety nie używam cieni, moimi jedynymi kolorowymi sprzymierzeńcami są kredki i eyelinery :). Za najlepszy, tani tusz uważam Lovely false lashes. Kończe już jego drugie opakowanie, naprawdę sprawia że rzęsy wyglądają spektakularnie. A cena jeszcze po obniżce zachęca do spróbowania. Drugim dobrym tuszem z tańszej półki jest Miss Sporty Studio lash 3D volumythic, którego także zakupiłam rok temu na promocji, bo nie było już Lovely Pump Up mascara :). Sprawdzał się bardzo dobrze, nie osypywał, dobrze rozdzielał rzęsy. Najlepsze kredki wg. mnie to te z Rimmela. Ja swoją posiadam w kolorze złotym, co wcześniej pokazywałam na blogu. Nic ich nie rusza, ani pot, ani łzy, są mocno długotrwałe i super napigmentowane. Jeśli chodzi o eyeliner, oczywiście Wibo, długotrwały, tani eyeliner z wygodnym pędzelkiem, nic więcej nie trzeba mówić na jego temat. Na sam koniec produktów do oczu chciałabym wam polecić tusz który cieszy się małą popularnością, a był to mój pierwszy tusz z tej marki, mowa o Maybelline Illegal length. Posiada w sobie krótkie włoski, takie jak w rzęsach w butelce, które niesamowicie wydłużają i pogrubiają. Warto mu się przyjrzeć jeśli mamy dość rzadkie rzęsy.

Bardzo lubię produkty do ust, ale staram się je kupować z umiarem :). Moim zdaniem warte uwagi są 3 pomadki. Pierwsza to Maybelline, color sensational, któa ma multum odcieni, super opakowanie, genialną pigmentację oraz kremową konsystencję która nie wysusza, a kolor długo trwa na ustach, czego chcieć więcej? Niestety młodsze pokolenie color whisper zostało wycofane nie wiem czemu, bo były to naprawdę dobre, lekkie pomadki. Druga z nich to L`Oreal rouge caresse, nazywane masełkami do ust. Trochę się z tym nie zgodzę, bo dają rzeczywiście mgiełkę koloru, ale uczucie nawilżonych ust znika po około godzinie. Na ustach zostaje suchy kolor, który w zimie może przeszkadzać. Ja swoją posiadam w żywym odcieniu idealnym na wiosnę - cheeky magenta :).
Trzecia pomadka także wielu wam znana to Rimmel lasting finish którą ja posiadam w kolorze airy fairy- beżowo-różowym z drobinkami, który wg. mnie daje lekko brzoskwiniową poświatę. Tutaj mamy nieco bardziej kremową konsystencję niż u Maybelline, idącą w parze z świetną trwałością.
Zbyt dużą lakieromaniaczką też nie jestem, ale lubię mieć kolorowe paznokcie w letnie dni :). Polubiłam się w szczególności z piaskami, które są idealną opcją dla takich niecierpliwych osób jak ja, bo wysychają w mig, i trzymają się 5 dni. Drugimi fajnymi lakierami są te z Rimmela, 60 sec. w szczególności kolory z serii Rity mnie uwiodły. Dobrze się trzymają i mają wygodny pędzelek.


A co ja sama planuję kupić?
Jeszcze do końca nie jestem pewna. Marzy mi się jasny róż, brzoskwiniowo- różowy z drobinkami, tusz do rzęs, i jakiś korektor. I na pewno coś wpadnie po drodze do koszyka.. :). Promocja ma się zacząć od 24 kwietnia, i trwać turami.


Pozdrawiam
Antymionka

czwartek, 16 kwietnia 2015

Bielenda super power mezo serum, aktywne serum korygujące- recenzja

Kiedy w grudniu i styczniu tego roku łapałam za co mogłam aby pozbyć się wysypu, traciłam już powoli siły że coś mi pomoże. Słyszałam o tym serum jak tylko weszło na rynek, ale szczerze mówiąc bałam się trochę kwasu migdałowego. Któregoś dnia jednak trafiłam na blog Lamadolamy (którego serdecznie polecam) i tam zobaczyłam efekty po dwóch tygodniach stosowania i oniemiałam. 2 dni później to serum już było w moich rękach, w cenie regularnej. Byłam w stanie wydać te prawie 30 zł na taki efekt, i nie żałuję że je kupiłam.
 Zacznę może od tego jaka jest moja cera. Jest bardziej tłusta, ale nie aż tak mocno jak kiedyś. Zaskórniki na całej powierzchni cery- broda, policzki, nos i czoło. Ropne wypryski przede wszystkim na policzkach i brodzie, rzadko na czole. Sporo przebarwień i trochę blizn na policzkach.
Przed używaniem tego serum z lekkim przerażeniem spoglądałam w lustro, kiedy widziałam przebarwienia. Dzielnie używałam je codziennie wieczorem. U mnie tak jak i czytałam u innych stosowanie rano się po prostu nie sprawdzało.
Co pisze producent?
Kwas migdałowy- delikatnie złuszcza naskórek, działa antybakteryjnie, zwęża pory, redukuje nadmierne wydzielanie sebum zapobiega zatykaniu porów, rozjaśnia przebarwienia.
Kwas laktobionowy- złuszcza naskórek stymulując mechanizmy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery, intensywnie nawilża.
Witamina B3- wzmacnia, odnawia i matuje skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Zwalcza problemy skórne: trądzik, zaczerwienienia, i szorstkość. Rozjaśnia naskórek, redukuje plamy pigmentacyjne, posłoneczne i starcze. 
Ma ono lekko żelową, ale rzadką konsystencję. Zapach typowy dla kosmetyków z kwasem migdałowym, dość chemiczny, ale nie nieprzyjemny. Opakowanie bardzo mi się podoba- odpowiednia ilość informacji, prosty design, pipeta nabiera tyle ile powinna, nic się nie łamie, pasuje.
Nakładałam 3 krople na pliczki, nos i brodę, oraz 1 kroplę na czoło, i uważam że taka ilość zdecydowanie wystarczy. Serum można też nałożyć na twarz i spłukać, jeśli ktoś ma wrażliwą cerę.
Co zauważyłam po tych ponad 2 miesiącach używania?
  • Zmniejszenie ilości zaskórników, które wychodziły spod skóry
  • Mniejsze przetłuszczanie cery
  • Zdecydowaną redukcję przebarwień
  • Szybkie gojenie świeżych przebarwień po wypryskach
  • Ujednolicenie kolorytu cery
  • Wygładzenie cery
  • Poprawienie jędrności
Jednym słowem serum zadziałało na mnie tak, jak na większość dziewczyn które pisały swoje recenzje na KWC. Warto wspomnieć, że serum należy zużyć w ciągu 3 miesięcy, więc nie można zostawić np. połowy na inne miesiące.
 Po ok. miesiącu zaczęło mnie nieco wysuszać, więc dołączyłam krem bardziej nawilżający na niego (na początku kładłam go solo na noc, rano krem nawilżający).
Skóra rano jest świeża, wypoczęta, wypryski są zdecydowanie zmniejszone. Jeśli chodzi o wysyp po zaczęciu używania tego serum, możliwe że takowy był, jednak moja cera od kilku miesięcy mnie bombardowała tyloma niespodziankami, że nie jestem do końca w stanie stwierdzić czy to była wina serum, czy nie.

Ja jestem bardzo na tak, i pewna że jeszcze do niego wrócę np. jesienią. Moja cera bardzo dziękuje za to co zrobiło to serum, bo w tej chwili wygląda po prostu lepiej. Z ogromną przyjemnością wykończę jego resztę, i przyjrzę się bliżej kosmetykom Bielendy.

 Serum ma 30ml pojemności, i kosztuje 27,99 zł w Rossmannie, wiem też że można je dostać w Drogerii Natura i oczywiście w internecie.
Załączam też skład tego serum.

Pozdrawiam
Antymionka

czwartek, 9 kwietnia 2015

Ulubione w marcu

Cześć!
U mnie miesiąc marzec trochę się ciągnął. Jednak zaowocowało to także w fantastycznych produktach które odkryłam. Zapraszam was na moje ulubione produkty które używałam w marcu- niektóre z nich mam już dłużej, a niektóre kupiłam i od razu mnie zauroczyły.




Powróciłam do regularnego peelingu enzymatycznego. Ziaja to jeden z dwóch które używałam, i jestem z niego niesamowicie zadowolona. Cera jest po nim gładka, nie podrażnia mnie, niweluje suche skórki, nie wysuszając przy tym. I ma dobrą cenę , jak to Ziaja :).
O kremie pod oczy z flos lek pisałam już wcześniej na blogu, cały czas go używam i jestem tak samo zadowolona. Ci z was którzy są ciekawi co o nim myślę, odsyłam do recenzji
Pasta cynkowa to także wielki powrót. Kupiłam ją po wielu poleceniach, i nie dawno znów wdrożyłam do pielęgnacji. Świetnie wysusza wypryski w zaledwie dwa dni, i dla mojej skóry jest neutralna- nie podrażnia jej w żaden sposób.
Wodę termalną z Uriage mam już jakiś czas, jednak niezbyt częstą ją używałam. Nie sprawdzała się u mnie jako tonik, i nie koiła tak jak chciałam. Dawała fajne uczucie odświeżenia w ciepłe dni. Jednak w tym miesiącu zdarzyły się dwie sytuacje, gdzie na twarzy miałam rumień, uczucie gorąca było na tyle nie przyjemne, że musiałam sobie z nim jakoś radzić. Z obydwu przypadków była to niestety moja wina, ale woda uriage po kilku psiknięciach złagodziła nieco poważny stan.
Balsamów używam niezbyt często, mimo tego że powinnam. Ten balsam oczarował mnie swoim zapachem, szybkim wchłanianiem i delikatnym nawilżeniem, idealnym na rano, gdy się spieszę. Zapach pobudza do działania w plecione dni kwietnia i marca :).


Pomadka Maybelline color whisper szturmem zdobyła cały świat w krótkim czasie. także i ja się na nią skusiłam na samym początku jej kariery. Wybrałam kolor mocha muse- dość ciepły, brzoskwiniowy beż. Na początku nie bardzo mi przypadła do gustu, uważałam że wyglądałam w niej niezbyt korzystnie. Ostatni miesiąc jednak obfitował w usta o jasnych kolorach, i ten kolor nude podbił moje serce. Nie wyobrażam sobie bez niego mojego obecnego makijażu. Niestety zauważyłam że pomadek color whisper nie ma już w standach Maybelline, nie wiem czy zostały wycofane, czy mają je zmienić. Wiem że miały wielu zwolenników.
 Do makijażu oczu podchodzę bardzo minimalistycznie- tusz do rzęs do niedawna był moim jedynym przyjacielem. Jakiś czas temu zamarzyła mi się kredka, i takim sposobem, na promocji w Naturze wpadła mi w ręce Rimmel Scandal Eyes kohl kajal w kolorze Golden. Piękny, promienny złoty kolor, idealny na letnią porę. Miałam trochę obawy co do niego, bo wiele osób było niezadowolonych z tuszy tej marki jednak nie potrzebnie. Kredka trzyma się cały dzień, bez żadnego uszczerbku (a moje powieki są dość tłuste). Kuszą mnie pozostałe kolory z tej serii :).


Pozdrawiam
Antymionka