czwartek, 23 października 2014

Buty na zimę?

To temat który zwala nas z nóg co roku. Pewnego ranka temperatury schodzą do bardzo niskich liczb, za oknem śnieg lub deszcz. Co wybrać na jaką pogodę, czym się kieruję przy wyborze butów, i co mogę poradzić? Zapraszam dalej :).
Przede wszystkim jest różnica w Twoim stylu życia. Jeśli codziennie jeździsz samochodem, a od drzwi samochodu do pracy masz 10 metrów, nie ma się za bardzo co martwić. Utrudnioną sprawę mają ludzie, którzy podróżują komunikacją miejską. Ja do takowych należę, i kieruję się kilkoma zasadami przy wyborze zimowego obuwia.
1. Oceniam mój dotychczasowy zbiór butów, czy jakieś są uszkodzone, czy naprawdę potrzebuję kolejnej pary? Może któraś z nich potrzebuje tylko odświeżenia u szewca, i możemy dalej cieszyć się nimi? Jeśli nie, punkt dla nas, i z radością zabieramy się do szukania tych jedynych.
2. Po wcześniejszym ocenieniu czego nam brakuje. Kozaki, botki? Ze skóry naturalnej, czy ekologicznej? Jeśli mam już wybrany fason, styl buta. zaczynam szukać. W tym roku padło na kalosze.
3. Cena. Zawsze określam budżet, jaki chcę wydać na buty, zawsze dodając te 20 zł +/-. U mnie była to kwota 200 zł, i w takim przedziale cenowym szukam butów zarówno stacjonarnie, jak i w internecie. 
Na tę zimę zdecydowałam, że muszę zakupić porządne kalosze. Jedyne które do tej pory miałam, to zwykłe kalosze za 20 złotych, kupione w małym sklepie obuwniczym, do prac ogrodowych (które i tak przeciekały). W zimie bardzo doskwiera mi zimno, ale i przemoczenie butów. Mimo tego że konserwuje je sprayem zatrzymującym wilgoć, to i tak nie jest to tworzywo nieprzepuszczalne. Wiele z was zna zapewne osławione kalosze Hunter- także miałam na nie chrapkę, ale cena 380-430 zł mnie w tej chwili odstrasza. Zainteresowały mnie kalosze z Prima Moda, które bardzo przypominają Hunter, jednak były zbyt ciasne w łydce, a pasek regulacyjny był niestety tylko ozdobą. Po przejściu wielkiego centrum handlowego, zdecydowałam się zakupić kalosze przez internet. I tak wpadło mi w oko kilka modeli, przede wszystkim na zalando. 

Hunter, 430 zł

Prima Moda, 199 zł

Heavy Duty, 79,99 zł



Tom Joule, 199 zł 

Gioseppo, 179 zł

Jak widać większość kaloszy jest projektowana pod wzór Hunter. Ja zdecydowałam się na kalosze norweskiej firmy Viking, model Foxy.



239 zł
Mają one regulowaną cholewkę, są wykonane z naturalnego kauczuku. W środku wyścielone są materiałem. Mam zamiar kupić do nich wkłady z polaru, aby służyły mi podczas śnieżnych dni. Kolor oczywiście czarny- ponadczasowy, pasujący do wszystkiego. Jak tylko dojdą, dam znać jak sprawiła się przesyłka, czy są wygodne, jaka jest ich jakość. Szczerze- nie mogę się doczekać aż je założę :).

Pozdrawiam
Antymionka


niedziela, 12 października 2014

Projekt denko wrzesień 2014

W dzisiejszym poście chciałabym wam pokazać, co udało mi się zużyć we wrześniu. Jestem coraz bardziej zadowolona z moich denek, bo udaje mi się zużywać zapasy. Nie przedłużając, zapraszam :).


Włosy
Joanna, szampon jajeczny
Produkt teoretycznie przeznaczony dla moich włosów, w praktyce się niestety nie sprawdził. Strasznie swędziała mnie po nim skóra głowy, do tego stopnia że musiałam po pierwszym myciu go odstawić. Zużyłam do mycia pędzli. Plusem jest to, że lekko dociąża włosy, i dobrze wygładza. I ma ładny zapach :).
Hipp, żel do mycia ciała i włosów
Ten produkt pokochałam od razu. Świetnie myje włosy, i co najważniejsze- nie plącze ich, a mają do tego tendencje szampony dla dzieci. Przepięknie pachnie, skóra głowy jest wręcz po nim ukojona, włosy są puszyste i miękkie. Na pewno sięgnę ponownie!
Elseve, Nutri Gloss Cristal
Używałam kiedyś z tej linii 'klasycznego' szamponu, i odżywki, świetnie wygładzały moje kołtuny na głowie. Więc z ogromną chęcią sięgnęłam po niego na półkę, lecz mimo lekkości którą obiecuje producent, niestety skóra głowy mnie nieco swędziała (co przy innych szamponach elseve się nie zdarzało). Bardzo dobrze się pienił, aczkolwiek te drobinki nic nie dawały, włosy były jak po użyciu zwykłego szamponu.
Biały jeleń, szampon bawełna
Tutaj też niestety nie będzie pochwał. Jest to chyba najgorzej pieniący się szampon z wszystkich Białego Jelenia. Do tego nie robił żadnej rewelacji, według mnie nie był delikatny, nie łagodził podrażnień. Wiem że ma wiele przychylnych opinii, ale u mnie niestety nie dał rady.

Twarz
Cien, żel do mycia peelingujący (Lidl)
Naprawdę świetny, tani i ogólnodostępny żel. Moja skóra lubi taki lekki peeling na co dzień. Dobrze mył cerę rano, bez podrażnień, nie powodował wyprysków, i był wydajny. Z tego co wiem zmieniła się szata graficzna.
Celia de Luxe, płyn micelarny
To był niestety lekki koszmar jeśli chodzi o zmywanie oczu. Nawet gdy produktu nalewałam mało i uważałam, produkt okropnie podrażniał oczy, powodował pieczenie, i pachniał jak perfumy. Bardzo nie lubię perfumowanych produktów do twarzy, drażni to mój nos, a przede wszystkim cerę. Dawno nie miałam tak złego micela..
Bioliq, krem nawilżająco regenerujący
Krem, który dostałam w styczniowym shiny boxie, którego kupiłam w lipcu. Niestety gdy przyszedł, miał miesięczny termin ważności, a ja na zbyciu jeszcze jeden krem. Otworzyłam go jednak i chciałam poużywać. Powodował małe, ropne wypryski, nawilżał w miarę, jednak ta akcja zniechęciła mnie do shiny boxa oraz do firmy Bioliq.
Synergen, żel do wrażliwej skóry
Produkt ma bardzo fajną właściwość- z żelu zamienia się w aksamitną konsystencję. Zapach jest nie nachalny, owocowy. Bardzo dobrze zmywa makijaż, nie podrażniając twarzy. Lekko ściąga skórę. Jedyny minus za mała wydajność.

Ciało/Reszta
Ziaja, Intima, kremowy płyn do higieny intymnej
Na początku łagodził, potem zaczął podrażniać. Był bardzo wydajny, dobrze się pienił, według mnie - za mocno pachniał. Zużyłam go do depilacji, w baardzo długim czasie :).
Dove, purely pampering, mleczko migdałowe i hibiskus 
Bardzo lekkie mleczko, subtelnie pachnące migdałem, według mnie balsam idealnie nadający się na zimowe miesiące. Konsystencja była treściwa, ale szybko wchłaniająca się. Czasem zapach był strasznie intensywny, i drażnił nos.
Dove, Summer glow (karnacja średnia)
To był mój jedyny samoopalacz w tym roku, i muszę przyznać że był naprawdę ok. Nie śmierdział jak inne, zapach był w miarę przyjemny, konsystencja była gęsta, ale bardzo łatwo się rozprowadzała na skórze, nie tworzył plam, ale niestety na mojej jasnej karnacji opalenizna była za pierwszym razem żółta. Dopiero po 2-3 razach uzyskałam kolor który mi odpowiada. Nie mniej jednak polecam, bo to dobry balsam opalizujący :).
Soraya, Family fresh, kremowy żel pod prysznic wiosenny deszcz
Żel ten rzeczywiście pachniał jak wiosenny deszcz! Konsystencja była kremowa, ale bardzo rzadka, przez to był nie wydajny. Bardzo odświeżał, czuć w nim było nuty cytrusów i trawy. Nie podrażniał skóry i nie wysuszał jej.

Sholl, krem regenerujący na popękane pięty
Mimo zachwalań, 18 zł wydanych na ten krem i ciekawego składu- nie zrobił nic. Stopy ładnie pachniały, ale niestety nie spowodował że moje stopy były gładkie, mimo zużycia całej tubki. Więcej nie zaufam takim produktom, wolę tańsze alternatywy,
Lady Speed Stick, Antyperspirant w żelu
Mój ukochany antyperspirant! W swoim życiu miałam ich wiele, ale gdy pierwszy raz użyłam tego, byłam w szoku. Zminimalizował pocenie do 0, pachnie przez cały dzień, zapewniając mi komfort. Do tego jest nieziemsko wydajny. Często można go upolować na promocji za nie całe 6 zł. Jedyny minus który może komuś przeszkadzać- ma w składzie alkohol i czuć go w opakowaniu, ale na skórze już nie.
GoPure, chusteczki odświeżające (biedronka)
Bardzo się kleiły, i były strasznie suche. Wysuszały też dłonie, i nie doczyszczały np. podkładu z rąk, czy innych zabrudzeń. Dla mnie nie.
White Flowers, Maseczka pielęgnująca do skóry suchej
Tu także nie ma hitu, maska nie zdziałała nic pozytywnego. Nie nawilżyła mojej skóry, nie odżywiła. Nie widziałam działania. Zapach typowo błotnisty :).
Pharmaceris S, krem do twarzy SPF 50+
Ma bardzo przyjemną konsystencję i ku mojemu zdziwieniu wchłania się do satyny, pozostawiając przyjemną warstwę na skórze. Jestem pewna że na lato kupię pełnowartościowe opakowanie. I co dla mnie ważne, ma lekki zapach, często filtry mają dość drażniące, mocne zapachy, ten jednak oczarował mnie swoją delikatnością.
Wytypowani do zdenkowania
Są takie produkty, które w mojej łazience zalegają od dawna. Mam ochote w końcu się ich pozbyc, bo nie widzę zbyt dużego działania.

Svr, Lysaplha SPF50
Krem ten mam od marca tego roku, bardzo podrażnia mi oczy, ze względu na mocną kompozycję zapachową.
Mixa, tonik do skóry wrażliwej
Nie łagodzi mojej alergicznej cery tak jak bym chciała, i jak obiecuje producent.
Delia, bio krem na noc kozie mleko
Ma dla mnie zbyt gęstą konsystencję, przez co moja skóra szybciej się przetłuszcza, zdecydowanie wolę serum z tej serii.
Acne derm
Jak dla mnie nie ma porównania ze Skinorenem. Tamten bardzo szybko niwelował wypryski i grudki, ten zaś po zużyciu prawie całej tubki nie dał żadnych efektów.
Pharmaceris T, specjalistyczny płyn bakteriostatyczny
Rzeczywiście hamuje rozwój zmian na skórze, i lekko ją rozjaśnia, ale dobrze działa tylko na początku.
Tołpa, matujący krem nawilżający
Nie zapychająca mnie wersja kremu matującego z Ziaji, jednak nie jestem do końca zadowolona z niego, podejrzewam że ponosi winę za ostatnie wypryski.


Pozdrawiam
Antymionka