niedziela, 15 marca 2015

Intensywna pielęgnacja stóp i alternatywa dla złuszczających skarpet

Każde stopy są inne, niektóre wymagają tylko zwykłego kremu kilka razy w tygodniu, a niektóre potrzebują większej uwagi. Ja nieco zaniedbałam swoje stopy, a latem zeszłego roku jak zobaczyłam martwy, gromadzący się naskórek, zaczęłam szybko działać, aby w miarę pokazać się w sandałach. Od tej pory wypracowałam sobie swoją pielęgnację stóp, która działa na nie najlepiej.


Często pomijamy ten krok, a jest on dość istotny. Naskórek się zmiękcza, dzięki czemu łatwiej jest nam go usunąć. Ja do tego celu używałam kiedyś tarki, jednak zauważyłam że mimo regularnego ścierania naskórek odrasta bardzo szybko, co stało się uporczywe. Od tej pory używam peelingu mechanicznego raz w tygodniu, po namoczeniu stóp w dowolnej soli do kąpieli. Obecnie posiadam tą z biedronki, używałam kiedyś soli ziołowej marki Gehwol, ale była ona bardzo droga w porównaniu do innych. Jeżeli zależy wam na działaniu takim jak ta sól, polecam dodać do kąpieli kilka kropel olejku eterycznego np. lawendowego.


  
 W nawilżaniu jestem bardzo systematyczna. Dzięki codziennemu smarowaniu stóp na noc, są gładkie, a zrogowaceń jest zdecydowanie mniej. Najlepszy do tej pory w zmiękczaniu stóp był rombalsam z 30% mocznika, oraz oliwą z oliwek. Kosztuje nieco ponad 10 zł, jest gęsty i wydajny, a w tydzień moje stopy były nie do poznania. Polecam szukać kremów i balsamów z wysoką zawartością mocznika. Obecnie używam krem do stóp z rossmanna Fuss wohl, który ładnie nawilża ale nie jest to tak spektakularny efekt jak w przypadku rombalsamu. Na najbardziej suche miejsca dodatkowo smaruję maścią ochronną z wit. A, którą można z powodzeniem stosować zamiast sztyftów przeciw odciskom.


 

W swoim życiu nie używałam zbyt wielu peelingów do stóp. Myślę że z powodzeniem możemy stosować do stóp peeling który używamy do ciała, lub zrobić go samemu w domu z soli bądź cukru. Obecnie posiadam peeling evree, który jest naprawdę przyjemny, ale nie działa cudów.
Nie tak dawno w całej blogo i vlogo sferze padł szał na skarpetki złuszczające. Ja także się na nie skusiłam, gdy były w biedronce po 14,99 zł . Użyłam je gdy miałam już dość spore zrogowacenia. Po ok 2,5 tygodnia skóra zaczęła się intensywnie złuszczać. Trochę nieprzyjemnie było uczucie odstającej skóry w skarpetach, ale cały proces jednak przebiegł pomyślnie. Efekt niestety nie był zbyt trwały, ponieważ mimo codziennej pielęgnacji skóra wróciła do poprzedniego stanu w zaledwie kilka tygodni. Według mnie jest to dobra rzecz dla osób które mają mocno zrogowaciały naskórek, a nie chcą się męczyć z tarką, a potem zacząć regularnie pielęgnować stopy. Alternatywą dla tego zabiegu jest też krem na odciski- jednak jest on dość mocny, i trzeba uważać aby nie nałożyć zbyt dużo. Ja zdecydowałam się na krem z kwasem salicylowym i mocznikiem marki Lefrosch- Squamax. Nakładałam go codziennie na 2-4 godziny cienką warstwą,  po czym spłukiwałam i nakładałam krem do stóp. Już po tygodniu było widać efekty. Podczas używania tego kremu nie stosowałam żadnych peelingów mechanicznych.


Pozdrawiam
Antymionka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz