czwartek, 19 lutego 2015

Projekt denko 1/2015

Bardzo lubię czytać projekty denko, jak i sama zbierać puste opakowania. Mój zbiór ostatnio nieco się powiększył, i postanowiłam pokazać wam wszystko co uzbierałam. Reaktywowałam też swojego instagrama, na którym będę starała zamieszczać się więcej zdjęć.


Fitomed, krem nawilżający tradycyjny
Krem, z którym męczyłam się bardzo długo. Czego on miał nie robić, nawilżać, zmniejszać przetłuszczanie.. Jednak zauważyłam po nim większy wysyp niedoskonałości. Konsystencja marzenie, taka jak lubię- niezbyt gęsta, lekko woskowa. Zapach przyjemny, kwiatowo-ziołowy. Gdy rano wstawałam skóra była natłuszczona, a nie nawilżona. Polecam też nakładać bardzo małe ilości tego kremu. Być może sprawdzi się dla osób które nie mają problemów z wypryskami.

Ziaja, kuracja antybakteryjna, żel myjący
Znowu produkt z polecenia, który przypadł mi do gustu. Do mycia twarzy preferują dwa typy produktów- te które nie pachną, albo te które pachną pobudzająco. Ten zdecydowanie należy do pierwszego grona. Jednak średnio radzi sobie z zmyciem makijażu, i według mnie za mało się pieni jak na żel, dlatego chyba się nie skusze na niego więcej, chyba że na poranne mycie. Nie działał według mnie antybakteryjnie.

Pharmaceris, oczyszczający płyn bakteriostatyczny
Kupiłam go trochę z ciekawości, trochę z polecenia innych, i naprawdę się nie zawiodłam. Pięknie rozjaśnia przebarwienia na twarzy, uspokaja cerę, nie podrażniając ani nie wysuszając jej. Czasem używałam go też aby zagoić wypryski na ramionach. Jedynym minusem kwasu migdałowego jest to, że powoduje u mnie grudki, jednak jest to normalny mechanizm oczyszczania.Ma raczej neutralny, lekko medyczny zapach który nie zostaje na skórze.



Ziaja, szampon codzienna pielęgnacja
Szampon ten troszkę mnie zdziwił, ponieważ oczekiwałam delikatnego mycia, a jest to naprawdę mocno nawilżający, dość obciążający szampon. Używanie na co dzień sprawiało że moje włosy były po prostu ciężkie. Niska cena i duża pojemność to na pewno atuty tego szamponu. Ładnie pachniał, dość kwiatowo, i średnio się pienił. Według mnie to szampon do używania raz na jakiś czas, do włosów suchych.

Soap&GLory, Glad Hair Day conditioner
Odżywka która przyleciała do mnie z UK aż w dwóch egzemplarzach, pamiętam do dziś radość z tego produktu. I śmiem powiedzieć że jest to jedna z lepszych odżywek jakie używałam. Pomijając cudnym owocowo, słodko- kwaśny, lekko bananowy zapach, i kremową konsystencję, odzywka ta sprawia że włosy są dociążone, a jednocześnie lekkie, i bardzo nawilżone. Do tego jest naprawdę wydajna, niewielka ilość starczyła aby pokryć moje półdługie włosy. Zdecydowanie warto się nią zainteresować.

Shauma, fresh it up!
Szampon który pozytywnie mnie zaskoczył, i stał się moim ulubionym. Idealnie oczyszcza, ale nie wysusza moich włosów. Są po nim o wiele dłużej świeże. Baaardzo dobrze się pieni, co ja szczerze mówiąc lubię w szamponach, bo przez to są wydajniejsze.



Kallos, Latte
Czyli maska która sprawiła że dbanie o włosy stało się dla mnie przyjemnością. Uwielbiam ją za wszystko. Za konsystencję gęstą, ale nie za gęstą, za zapach budyniu, za wydajność, za to że jest tania i dostępna, i za działanie które naprawiło moje włosy. Nałożona na 15 min 2 razy w tygodniu zdecydowanie wystarcza, aby utrzymać moje włosy w ryzach. Pięknie nawilża moje suche, zniszczone farbowaniem końcówki, a te włosy które odrosły, są cały czas w dobrej kondycji.


Batiste, Dry shampoo, wildNiestety gdy chciałam zakupić wersję do włosów blond, akurat jej nie było w hebe, więc sięgnęłam po ten, nie sprawdzony przeze mnie jeszcze zapach. Pachnie obłędnie, kobieco, niczym perfumy, ale o wiele bardziej swędzi mnie po nim skóra głowy niż po wersji wiśniowej. Dodatkowo mam wrażenie że krócej działa, i szybciej się kończy. Dziwna sprawa, więcej chyba nie będę kombinować z różnymi wersjami.


Yves Rocher, Mascara Longuer 360
Jedyny produkt z kolorówki w tym denku to maskara z wrześniowego BeGlossy. Naprawdę zaskoczyła mnie działaniem na rzęsy- były wydłużone, podkręcone, prawie jak sztuczne. Niestety szybko zaczęła się osypywać, po ok 1,5 miesiąca. Za cenę ponad 40 zł nie opłaca się jej kupować.


Lierac, Diopticreme
To był mój pierwszy, poważny krem pod oczy który miałam zamiar regularnie stosować. Pierwsze użycia były bardzo przyjemne. Kremowa konsystencja, dość szybkie wchłanianie i co mnie zdziwiło, oczy od razu robiły się wypoczęte, świeże, czułam ulgę i ukojenie. Niestety kolejne razy nie były już takie kolorowe. Krem ani nie zmniejszał cieni pod oczami, ani nie nawilżał. Nie widziałam żadnego pozytywnego działania, w związku z czym leci do kosza, a zastąpił go już nowy, o niebo tańszy i lepszy krem.

Pozdrawiam,
Antymionka :)


2 komentarze:

  1. Jak sobie pomyślę ile mam pustaków w torbie i czekają na post denkowy, to aż boję się za niego zabierać ;)
    Ubolewam nad tym, że Soap & Glory nie ma w PL. O tej odżywce już słyszałam wiele dobrego, natomiast moja mama zakochana jest w maśle do skóry suchej, a właściwie w jego zapachu. Cóż, może kiedyś i gratuluję denka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super denko, nic z niego jeszcze nie miałam ;( Lubię szampony z Schaumy, fresh it up jeszcze nie używałam, więc chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń